Hmm, chyba powinnam przestać mruczeć tą piosenkę. Zwłaszcza od kiedy uświadomiłam się co do tekstu. Ale nie mogę się od tego uwolnić...
30 gru 2012
Posłuchajcie Frankiego:)
Hmm, chyba powinnam przestać mruczeć tą piosenkę. Zwłaszcza od kiedy uświadomiłam się co do tekstu. Ale nie mogę się od tego uwolnić...
26 gru 2012
Gdzie byłam, jak mnie nie było.
OOOO ludzie. Cztery miesiące z dala od bloga. Co ja tam robiłam....
Popełniłam blog na tumblrze, który nadal prowadzę. Taki z gatunku motywacyjnych, aby ruszać tyłek i mniej jeść.
W sumie to fajnie sie jest zdystansować. Dobrze że tego nie skasowałam.
To fajne uczucie, kiedy wracasz na stare śmieci.
Popełniłam blog na tumblrze, który nadal prowadzę. Taki z gatunku motywacyjnych, aby ruszać tyłek i mniej jeść.
W sumie to fajnie sie jest zdystansować. Dobrze że tego nie skasowałam.
To fajne uczucie, kiedy wracasz na stare śmieci.
4 wrz 2012
Dzisiaj, teraz, jestem bardzo szczęśliwa. Będzie to trwało tylko jakiś czas, więc piszę to teraz, jak najszybciej, żeby zawrzeć jak najwięcej emocji.
Ten dzień jest najlepszy od jakiegoś czasu.
Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, ale dobra wiadomość jest taka, że chyba wróciła mi wiara w przyjaźń.
Dzięki komuś jestem bardzo szczęśliwa, i chociaż przez chwile uwierzyłam że życie może być ok.
Do tego obejrzałam fajny, aczkolwiek kiczowaty film, słucham teraz chwytającej za serce muzyki, i czuje się dobrze.
To minie, ale na razie ciesze się chwilą.
Ten dzień jest najlepszy od jakiegoś czasu.
Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, ale dobra wiadomość jest taka, że chyba wróciła mi wiara w przyjaźń.
Dzięki komuś jestem bardzo szczęśliwa, i chociaż przez chwile uwierzyłam że życie może być ok.
Do tego obejrzałam fajny, aczkolwiek kiczowaty film, słucham teraz chwytającej za serce muzyki, i czuje się dobrze.
To minie, ale na razie ciesze się chwilą.
20 sie 2012
26 cze 2012
Dzisiaj szklanka jest w połowie pusta.
Muszę powiedzieć że z jednej rzeczy jestem zadowolona: przynajmniej wygląd strony zaczął mnie zadowalać. Nie wykluczam małych poprawek za jakiś czas, ale jestem na dobrej drodze.
The Street Aesthetic of New York City from Christian Andersen on Vimeo.
www.CAndersenArts.com
www.Twitter.com/CAndersenArts
Description:
I had a chance to go visit one of the greatest cities this summer. Right when I got of the plane and arrived downtown New York, I took my camera and strolled out through the busy streets of New York City. I wanted to capture the great culture and street aesthetic of New York and I think it turned out really well. The video includes recordings from both Manhattan and Brooklyn, where I spend hours capturing the culture and everyday life of native New Yorkers.
Title: The Street Aesthetic of New York City
Filmed and Edited by: Christian Andersen
Shot with: Canon EOS 550D
Music: The XX - Intro
For more works:
www.CAndersenArts.com
@CAndersenArts
A tak poza tym? No cóż, kolejny rok przeleciał mi przez palce. Znowu nadchodzą wakacje, czyli okres którego najbardziej nienawidzę. Tak, znowu będę się nad sobą użalać. Owszem, lubię lato, nie lubię siedzieć na bzdurnych lekcjach, więc powinno wychodzić na to, że lubię też i wakacje. Wybaczcie, ale muszę to wykrzyczeć.
BOOOOŻE, DLACZEGO ?????
Eh, taka beznadzieja, że samo "Boże" nie pomoże. Może spróbuję z jakąś litanią.
Ok, na co by tu jeszcze ponarzekać...jestem masochistką, więc w wolnych chwilach szukam czegoś w Internecie. Najczęściej to coś wygląda tak.:
The Street Aesthetic of New York City from Christian Andersen on Vimeo.
www.CAndersenArts.com
www.Twitter.com/CAndersenArts
Description:
I had a chance to go visit one of the greatest cities this summer. Right when I got of the plane and arrived downtown New York, I took my camera and strolled out through the busy streets of New York City. I wanted to capture the great culture and street aesthetic of New York and I think it turned out really well. The video includes recordings from both Manhattan and Brooklyn, where I spend hours capturing the culture and everyday life of native New Yorkers.
Title: The Street Aesthetic of New York City
Filmed and Edited by: Christian Andersen
Shot with: Canon EOS 550D
Music: The XX - Intro
For more works:
www.CAndersenArts.com
@CAndersenArts
Więc oglądam filmy takiego pokroju, lub czytam książki, również takiego pokroju. Ten wyżej idealnie oddaje moje uczucia do mojej Ziemi Obiecanej. I za każdym razem kiedy wciskam "repeat", przekładam stronę w książce, oglądam zdjęcia, czytam blogi o wiadomej tematyce, dostaje kopa w brzuch. TO BOLI. Ostatnio jestem z złym humorze, więc po prostu mam ochotę ryczeć.
Ale ja i tak katuje się dalej.
Może wakacje nie będą znowu takie do dupy. Po pierwsze, czas leci mi coraz szybciej, nawet w wakacje spędzane w tak okropnie nudnym miejscu. Po drugie, całkiem możliwe że już na sierpień znowu wrócę do cywilizacji, i będę dziękować losowi za ten cud, z rozrzewnieniem wdychając miejskie spaliny. Ale na razie ani mrumru, żeby czasami nie zapeszyć.
UPDATE, 27.06
Dopiero teraz zauważyłam to masło maślane w pierwszym zdaniu. Powinnam napisać coś w stylu: "przynajmniej nie mam odruchu wymiotnego gdy widzę mojego bloga ".
UPDATE, 27.06
Dopiero teraz zauważyłam to masło maślane w pierwszym zdaniu. Powinnam napisać coś w stylu: "przynajmniej nie mam odruchu wymiotnego gdy widzę mojego bloga ".
16 cze 2012
From zero to skinny bitch.
W jednym z ostatnich postów jęczałam coś o tym jak non stop się czymś obżeram, wspomniałam że jestem tym zaniepokojona. Teraz, po prawie 2 miesiącach od tamtego postu, przeszłam przez wiele diet, książek o odchudzaniu, itp. Czy to coś dało? Teoretycznie nie, ale w praktyce...
Patrząc na mój wpis, uświadomiłam sobie jak wiele się zmieniło w moim stosunku do tego co jem, i jaki tryb życia prowadzę. Może zacznę od samego początku.
Właściwie od dziecka miałam problemy z jedzeniem. Wiadomo, obiadki u babci, itp. Nie chce nikogo obwiniać o moją wagę, a tym bardziej świętej pamięci już babcie, nie o to chodzi. Faktem jest, że to rodzicielskie "sprzątnij wszystko z talerza", albo "może jeszcze dokładkę" mogą znacznie zaburzyć umiejętność kontrolowania się, odczuwania głodu i sytości, i stosunku do jedzenia.
Wszystko było w porządku, dopóki spędzałam całe dnie bawiąc się z kolegami na podwórku. Schody zaczęły się w gdzieś w podstawówce, gimnazjum...Teraz jestem w drugiej klasie liceum. Właściwie wyglądam normalnie. Moje BMI jest prawidłowe, aczkolwiek oscyluje przy górnej granicy. Więc o co tyle szumu? No cóż, po prostu mam wysokie ambicje do swojego wyglądu, a po drugie, o obecnej fazie obżeram się już tak często, że po prostu muszę z tym coś zrobić, bo inaczej stanę się poważnie otyła. Regularnie przybieram na wadze.
Jakie mam problemy? No cóż, nie chodzi tu już tylko o trywialne podjadanie słodyczy.
- Jem za dużo, jem na zapas, jem bo to jest przyjemne.
- Jem bo źle się czuje, bo jestem smutna, zestresowana.
- Jem bo mi się nudzi
- Jem bo inni jedzą.
- Mam napady głodu.
- Źle czuję się, kiedy nie jem nic słodkiego przez dłuższy czas.
- Problem w punkcie 6 właściwie mnie nie dotyka, bo ja nie umiem sobie odmówić słodyczy. Ani w ogóle niczego.
Wszystkie moje problemy są zakorzenione w moim ciele i psychice. Nie jestem w stanie stawić czoła problemom, jeśli nie zjem tego czy owego, a jeżeli zjem coś słodkiego, moje ciało domaga się jeszcze więcej..
Moja walka o zdrowe życie zaczęła się około nowego roku. Zaczęłam zwracać uwagę na to, co się dzieje z moim ciałem. Od tej pory, przez 6 miesięcy, tylko kilkakrotnie udało mi się zaliczyć dzień na zdrowej diecie. Więc teoretycznie poniosłam porażkę...Albo i nie.
Po pierwsze, jestem świadoma tego, co cukier robi z moim ciałem, że mnie UZALEŻNIA. Czekolada np, zawiera substancje wprawiające człowieka w dobry humor. Przynajmniej nam się tak wydaje. Ale nie stanowi żadnej wartości odżywczej , czyli po zjedzeniu cukru CHCE SIĘ JEŚĆ.
Po drugie, zdałam sobie sprawę jak wiele produktów kojarzących się ze zdrowiem zawiera cukry proste, i jak wiele go dziennie spożywam.
- herbata
Teraz piję zwykłe bez cukru, albo owocowe, ziołowe.
- napoje z cukrem
- jogurty, serki
Oprócz tego,
- prawie zupełnie zrezygnowałam z białego pieczywa, a słodkich bułek już nie jadam.
- zamiast masła używam serka śmietankowego, bądź w ogóle rezygnuje ze smarowidła.
- zamiast ziemniaków wybieram pęczak
- zamiast kotleta jajko sadzone
- rezygnuje z parówek i kiełbas
- jem dużo warzyw
- staram się regularnie ćwiczyć
Może jeszcze parę refleksji...
ZAMIAST DIETY, STYL ŻYCIA.
Nie zamierzam przejść na jakąś tam dietę, schudnąć co należny, a potem znów jeść "normalnie." Zamierzam jeść zdrowo przez całe życie. Dlatego właśnie zrezygnowałam z diety wegetariańskiej. Potrzebuję białka, a zdrowo przyrządzone mięso może mi je zapewnić.Z tego powodu też nie traktuje liczenia kalorii jako codziennej konieczności. To raczej coś co stosuję raz na jakiś czas, i z dużym poślizgiem. W skrócie, jeżeli nie jestem stanie robić czegoś przez całe życie, to nie wprowadzam tego do programu.
TROCHĘ SPORTU...
Nie da rady bez ruchu. Trzeba się spocić aby coś osiągnąć. Ćwiczę nie tylko dla tych paru kg mniej, chce po prostu być sprawna fizycznie.
ZACZYNAJ TERAZ NIE JUTRO.
Period.
MOTYWACJA.
Cholernie potrzebna rzecz, zwłaszcza gdy się jest z tym wszystkim samemu.
I NAJWAŻNIEJSZE: JUTRO TEŻ JEST DZIEŃ!
Gdzie byłabym teraz, gdybym po paru porażkach poddała się parę miesięcy temu?
Tu można szukać wsparcia:
- SPARKPEOPLE
Książki które warto przeczytać.
- "Sztuka umiaru"- D. Loreau
- "Dieta Dr. Beck""
1 cze 2012
Grosz do grosza...
Ostatnio rozbiłam swoją małą skarbonkę. Przez parę miesięcy uzbierałam dwa razy więcej niż oczekiwałam. Nagroda musi być, więc byłam na małych zakupach, i zamierzam sobie kupić słownik do hiszpańskiego. takie małe, a cieszy.
19 maj 2012
18 maj 2012
...
Jeszcze żyję. Jeżeli kogoś dotknęła moja miesięczna nieobecność, co jest jednak mocno wątpliwe, to niniejszym załączam przeprosiny.
Gdzieś tam czytałam ostatnio o sposobach na długowieczność. Podobno i tak chodzi o liczbę uderzeń serca. Mamy 2,5 miliarda, o 1,5 miliarda więcej niż reszta ssaków. Czysta matematyka: stresujesz się, twoje serce bije szybciej, no i ... czapa. Dobijające.
Gdzieś tam czytałam ostatnio o sposobach na długowieczność. Podobno i tak chodzi o liczbę uderzeń serca. Mamy 2,5 miliarda, o 1,5 miliarda więcej niż reszta ssaków. Czysta matematyka: stresujesz się, twoje serce bije szybciej, no i ... czapa. Dobijające.
24 kwi 2012
Life is brutal.
Błogosławiony jest ten dzień, w którym znowu mam dostęp do internetu. Tęskniłam.
Cóż, wygląda na to, że znowu się nie odzywałam. Mogłabym zrzucić winę na brak dostępu do sieci, ale co tu dużo gadać: nie chciało mi się. Nawet jeżeli od czasu do czasu mam ochotę coś napisać, to mija mi to zanim zasiądę przed komputerem. Cóż za nieodżałowana strata.
Jednego na pewno nie zrobię: nie skasuje bloga. Choćby było bardzo źle, to tego nie zrobię. Po prostu chciałabym o sobie jeszcze dać znać. Napisać co u mnie, wysłać wiadomość w ...(chciałam napisać "w eter").
Wszystko jest do dupy. Jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że mój problem żywieniowy staje się naprawdę poważny. Albo od zawsze był poważny, ale teraz dopiero go zauważyłam. Cóż, po prostu mam napady "głodu", oczywiście fałszywego, podczas których pożeram niekontrolowany ilości pożywienia. Brzmię jak anorektyczka? Nie jestem. Przesadzam? Chyba nie. Tyję 2 kg na miesiąc. I powoli dotykam dna. Rozwiązanie jest oczywiste: mniej żreć, i ruszyć tyłek. Gdyby to było takie proste. Dzień w dzień walczę, i codziennie wieczorem przegrywam. Jestem jak narkoman, tylko zamiast hery mam czekoladę, chleb, jogurty, kakao, ciastka i wszystko co znajdę w lodówce. Do tego zero wsparcia ze strony bliskich. Jeszcze kilogram, i będę otyła. A kochana mamusia nadal narzeka, jak to jej córka jest wychudzona. Kompletne dno.
Jak by tego jeszcze było mało, wisi nade mną wizja studiów w moim rodzinnym zadupiu. To nie chodzi już nawet o poziom tutejszego pseudo-uniwerku, ale o kwestię życia przez kolejne 5 lat z rodzicami. A mówi się, ze pieniądze szczęścia nie dają. Nie żebym zamierzała siedzieć na tyłku i czekać aż kasa z nieba mi spadnie. Ale prawdopodobnie nie uda mi się samej. Co oznacza skopane życie, skopane studia. Zostanę w tej dziurze na zawsze, z kochaną mamusią na karku i jakąś nudna pracą, albo i bez niej. Jestem w totalnej dupie.
3 kwi 2012
Nie dla Mugoli #2 - "Imię Róży" Umberto Eco.
Tym razem postanowiłam sięgnąć po książkę spoza mojej listy BBC. Nie oznacza to jednak, że nie mamy do czynienia z arcydziełem. I nawet ja to potwierdzam. Zacznijmy jednak od początku.
Czy klasyka jest nudna?
No właśnie, jak to jest z ta klasyką? Mam na myśli wszystkie te książki należące do kanonu literatury, lub pojawiające się we wszelkiego rodzaju rankingach. Szczerze mówiąc, nie umiem w pełni obiektywnie odpowiedzieć na to pytanie, gdyż wcale nie uważam się za specjalistę w tej dziedzinie. Mam jednak swoje zdanie.
Kiedy zaczęłam planować mój, że tak powiem, rozwój kulturalny, wiedziałam że zetknę się z książkami kultury wysokiej. Z drugiej strony miałam świadomość, że ciężko mi będzie przebrnąć przez niektóre pozycje. Przyznaję: mój gust nie zupełnie pokrywa się z gustami wszelkiej maści krytyków. Żeby nie oszaleć, mogę wprowadzić podział na "wartościowe" lub "niewartościowe", oraz "ciekawe " bądź 'nieciekawe". Nie oszukujmy się: kiedy widzę, dajmy na to film, który dostał wiele nagród na międzynarodowych festiwalach, ale na nim zasypiam, to co mam sobie pomyśleć? Należę do fali odbiorców nastawionych na kicz oraz tanią sensację, i nie potrafię właściwie na niego spojrzeć? A może ten film jest po prostu nudny. Chciałabym również zaznaczyć, ze dla mnie nuda, i wysoka jakość niekoniecznie muszą się wykluczać, zwłaszcza w przypadku klasyki.
Na pierwszy rzut oka.
O książce "Imię Róży"nie wiedziałam prawie nic. Jedyną wskazówką był tytuł tej pozycji gdzieś na okładce "Kodu..." Dana Browna. Ok, wiec może coś mniej lub bardziej związanego z kościołem. Wstyd się przyznać, ale moja wiedza o samym autorze też była bardzo mierna. Oczywiście, kojarzyłam nazwisko, ale nic bardziej konkretnego nie przychodziło mi na myśl. Nie trudno wyobrazić sobie moje zdziwienie, kiedy pani w bibliotece wręczyła mi opasły tom. Z krótkiej notki na okładce dowiedziałam się, że trzymam w ręku rzecz o życiu mnichów w klasztorze, której akcja toczy się w XIV wieku. (Boże, w co ja wdepnęłam.) Nie mniej, wróciłam do domu i karnie zasiadłam do czytania. Szybko okazało się, że pozory mylą.
Średniowieczny kryminał.
Ni mniej, ni więcej tym właśnie jest ta (już nie waham się użyć tego słowa) doskonała książka. (Nie ma w tym nic dziwnego, bo, jak przyszło mi się szybko dowiedzieć, Umberto Eco jest sławnym mediewistą.) Mamy do czynienia z pamiętnikiem zakonnika, opisującego tragiczne wydarzenia w pewnym opactwie. Jego mistrz i towarzysz z iście detektywistyczną żyłką rozwiązuje sprawę. (Nawiasem mówiąc, pochodzi prawdopodobnie z Wysp Brytyjskich). Wszystko to na tle sporu Papieża z Cesarzem, inkwizycji i wyklętych zakonników. Co ważniejsze: ta książka naprawdę wciąga!
20 mar 2012
Hit the roud, Jack...
... and don't you come back no more. Tak mi się skojarzyło, w związku z dzisiejszym tematem.
Ostatnio nudziłam się przed komputerem. Szukałam jakiś interesujących dokumentów o Nowym Jorku, i ogólnie o Stanach. W pewnej chwili wpadł mi do głowy pewien pomysł. Chwilę poszukałam, i znalazłam co chciałam: filmy kręcone z samochodów przejeżdżających przez miasta. Eureka!
Co prawda, niektóre z nich to czysta amatorszczyzna, ale wystarczy lepiej poszukać i voila! Perspektywa sprawia, że czujemy się, jakbyśmy naprawdę tam byli. To nawet lepsze od streetview w mapach googla.
A tu zamieszczam mój skarb. Znaczy nie mój, bo go nie nakręciłam, ale rozumiecie.
Coś, co absolutnie mnie urzekło. Właściwie nie jest to żadne arcydzieło, ale ja mogę to oglądać codziennie.
Coś, co absolutnie mnie urzekło. Właściwie nie jest to żadne arcydzieło, ale ja mogę to oglądać codziennie.
Wyobraźcie sobie taki powrót do domu. To akurat Minneapolis, ale mniejsza. Tak na zakończenie: czy można tęsknić za miejscem, w którym się nigdy nie było? Myślę, że chyba tak..
10 mar 2012
Jest dobrze.
Wiosna. I świat od razu staje się lepszy.
Przez jakiś czas nie będę pisać. Zaczynam odczuwać coś w rodzaju presji. Co by tu napisać, aby Was, nielicznych czytelników, nie zanudzić. Blogowanie staje się obowiązkiem. A nie o to tu chodzi. Wrócę niedługo, jak mi przejdzie, i poczuje tą nieodpartą chęć pisania.
Nowa piosenka Sinead. Proszę uważać, bo jest duże prawdopodobieństwo, że zaczniecie to nucić.
Do zobaczenia wkrótce.
24 lut 2012
Jupiii!
Widokówka od Beth z Colorado, USA
(przepraszam za słabą jakość)
Widokówka od Edwarda z Malezji
Wracam do domu z ferii, otwieram skrzynkę pocztową, a tam te dwa cudeńka. Tak się zapaliłam, że zaraz poleciałam na pocztę wysyłać kartki. Ograniczyłam się do trzech: do Rosji (znowu), na Białoruś (znowu), i do Korei Południowej. Co więcej, udało mi się wynaleźć jakiś oryginalne kartki, co naprawdę jest osiągnięciem na tym zakuprzu, gdzie mieszkam (a niby miasto wojewódzkie).
A na feriach, hmm. Dieta wzięła w łeb. Niech piekło pochłonie babeczki czekoladowe.
PS. Kiedy człowiek wie, że zjadł za dużo chleba z przepysznym dżemem porzeczkowym własnej roboty na kolacje?
Wtedy, gdy w nocy śni mu się, że zabrali go na oddział położniczy.
17 lut 2012
100 książek, które każdy powinien znać.
Dawno temu był taki mem BBC: "100 books that everybody should know". Ludzie wklejali sobie na strony listę 100 najbardziej wartościowych pozycji w literaturze. Czy naprawdę są one warte całego zamieszania, czy może po prostu nudne? Postanowiłam sprawdzić to sama, i w ramach mojego rozwoju kulturalnego, o którym niedawno pisałam, wziąć się do lektury. Nie będę się spieszyć. Nie zamierzam po prostu zarzynać tych książek, rozkładać ich na czynniki pierwsze, czy uczyć się całych ustępów, żeby móc nimi zaimponować. Zamierzam je zrozumieć, o ile pozwoli mi na to inteligencja samego twórcy.
Możliwe że lista trochę się rozrośnie. Jeżeli się tak stanie (a stanie się na pewno), zmieni swój tytuł.
Zamierzam także wkleić listę filmów, które każdy powinien znać, ale nie wszystko na raz.
W sumie mogłam umieścić tu listę 3890 Książek , Które Każdy Powinien Choć Raz Przeczytać z Goodreads, lecz to by było trochę problematyczne. Zacznę małymi kroczkami.
W zakładkach pojawi się nowa, " Coolturalnie", gdzie będę umieszczać kanony filmu i literatury.
Poza tym, zachęcam każdego, kto jeszcze tego nie zrobił, do zapuszczenia się na ten może niezbyt przystępny, ale na pewno wartościowy teren literacki. Ostatecznie, nikt nie mówi, że one wszystkie mają się podobać, i być miłe, łatwe i przyjemne. Od tego są tzw. bestsellery.
przeczytane- pogrubienie
zaczęte, lub przeczytane we fragmentach- kursywa
ulubione i ukochane- podkreślamy
znienawidzone w dzieciństwie, lektury, i te których czytać nie zamierzamy-
1. Duma i uprzedzenie - Jane Austen
2. Władca pierścieni - JRR Tolkien
3. Dziwne losy Jane Eyre - Charlotte Bronte
4. Seria Harry Potter - JK Rowling
5. Zabić drozda - Harper Lee
6. Biblia 7. Wichrowe wzgórza - Emily Bronte
8. Rok 1984 - George Orwell
9. Trylogia Mroczne materie (Zorza Północna/Magiczny Nóż/Bursztynowa Luneta) -Philip Pullman
10. Wielkie nadzieje - Charles Dickens
11. Małe kobietki - Louisa M Alcott
12.Tessa d'Urberville: Historia kobiety czystej - Thomas Hardy
13. Paragraf 22 - Joseph Heller
14. Dzieła zebrane Szekspira
15. Rebecca - Daphne Du Maurier
16. The Hobbit - JRR Tolkien
17. Birdsong - Sebastian Faulks
18. Buszujący w zbożu - JD Salinger
19. Żona podróżnika w czasie - Audrey Niffenegger
20. Miasteczko Middlemarch - George Eliot
21. Przeminęło z wiatrem - Margaret Mitchell
22. Wielki Gatsby - F Scott Fitzgerald
23. Samotnia - Charles Dickens
24. Wojna i pokój - Lew Tołstoj
25. Autostopem przez galaktykę - Douglas Adams
26. Brideshead Revisited - Evelyn Waugh
27. Zbrodnia i kara - Fiodor Dostojewski
28. Grona gniewu - John Steinbeck
29. Alicja w krainie czarów - Lewis Carroll
30. O czym szumią wierzby - Kenneth Grahame
31. Anna Karenina - Lew Tołstoj
32. David Copperfield - Charles Dickens
33. Kroniki Narnii - CS Lewis
34. Emma- Jane Austen
35. Perswazje - Jane Austen
36. Lew, czarownica i stara szafa - CS Lewis
37. Chłopiec z latawcem - Khaled Hosseini
38. Kapitan Corelli - Louis De Bernieres
39. Wyznania gejszy - Arthur Golden
40. Kubuś Puchatek - AA Milne
41. Folwark zwierzęcy - George Orwell
42. Kod Leonarda da Vinci - Dan Brown
43. Sto lat samotności - Gabriel Garcia Marquez
44. Modlitwa za Owena - John Irving
45. Kobieta w bieli - Wilkie Collins
46. Ania z Zielonego Wzgórza - LM Montgomery
47. Z dala od zgiełku - Thomas Hardy
48. Opowieść podręcznej - Margaret Atwood
49. Władca much - William Golding
50. Pokuta - Ian McEwan
51. Życie Pi - Yann Martel
52. Diuna - Frank Herbert
53. Cold Comfort Farm - Stella Gibbons
54. Rozważna i romantyczna - Jane Austen
55. Pretendent do ręki - Vikram Seth
56. Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafon
57. Opowieść o dwóch miastach - Charles Dickens
58. Nowy wspaniały świat - Aldous Huxley
59. Dziwny przypadek psa nocną porą - Mark Haddon
60. Miłość w czasach zarazy - Gabriel Garcia Marquez
61. Myszy i ludzie - John Steinbeck
62. Lolita - Vladimir Nabokov
63. Tajemna historia - Donna Tartt
64. Nostalgia anioła - Alice Sebold
65. Hrabia Monte Christo - Alexandre Dumas
66. W drodze - Jack Kerouac
67. Juda nieznany - Thomas Hardy
68. Dziennik Bridget Jones - Helen Fielding
69. Dzieci północy - Salman Rushdie
70. Moby Dick - Herman Melville
71. Oliver Twist - Charles Dickens
72. Dracula - Bram Stoker
73. Tajemniczy ogród - Frances Hodgson Burnett
74. Notes From A Small Island - Bill Bryson
75. Ulysses - James Joyce
76. Szklany klosz - Sylvia Plath
77. Jaskółki i amazonki - Arthur Ransome
78. Germinal - Emile Zola
79. Targowisko próżności - William Makepeace Thackeray
80. Opętanie - AS Byatt
81. Opowieść wigilijna - Charles Dickens
82. Atlas chmur - David Mitchell
83. Kolor purpury - Alice Walker
84. Okruchy dnia - Kazuo Ishiguro
85. Pani Bovary - Gustave Flaubert
86. A Fine Balance - Rohinton Mistry
87. Pajęczyna Szarlotty - EB White
88. Pięć osób, które spotykamy w niebie - Mitch Albom
89. Przygody Sherloka Holmes'a - Sir Arthur Conan Doyle
90. The Faraway Tree Collection - Enid Blyton
91. Jądro ciemności - Joseph Conrad
92. Mały książę - Antoine De Saint-Exupery
93. Fabryka os - Iain Banks
94. Wodnikowe wzgórze - Richard Adams
95. Sprzysiężenie głupców - John Kennedy Toole
96. Miasteczko jak Alice Springs - Nevil Shute
97. Trzej muszkieterowie - Alexandre Dumas
98. Hamlet - William Shakespeare
99. Charlie i fabryka czekolady - Roald Dahl
100. Nędznicy - Victor Hugo
3 lut 2012
Perła
Czasami buszując po sieci znajduje się coś fajnego, taki mały skarb. Taki jak ten:
Pod Namiotem Życia
Link ląduje na mojej liście Inspirujących.
Pod Namiotem Życia
Link ląduje na mojej liście Inspirujących.
30 sty 2012
Wszystkiego po trochu, czyli wielkie nic.
Właśnie doszło do mnie, że równo 30 dni temu robiłam te wszystkie postanowienia. Nie, no dobra, nie robiłam, bo wcale nie wymyślałam nowych, ale wiadomo o co chodzi. Będę się uczyć, biegać itp. Po miesiącu nie jestem zadowolona, chociaż zaczynam już pracować z kalendarzem w ręku, co bardzo pomaga, zwłaszcza kiedy masz wszystko rozpisane co do godziny.
Mój plan dnia nie przewiduje długiej nasiadówki przed kompem. (Ja i komputer mamy za sobą krótką ale burzliwą znajomość, której efekty opiszę w jakimś innym poście.) Wiec, nie wezmę się poważnie za jakiś żądny temat, bo jak już coś robić to raz a dobrze. A zatem będzie wszystkiego po trochu. :)
Wstawiłam na stronę taką zakładkę"Coming Soon", ale jej obecność to jeszcze kwestia wątpliwa. Traktować ją będę raczej niezobowiązująco.
Co tam jest na tej liście...najlepsze jest to że w paru przypadkach pozapominałam o co mi chodziło, widać moja inteligencja mnie przerosła. Dobra, a zatem:
MÓJ NOWY E- PROJEKT. to nic innego tylko anglojęzyczny blog, który chcę założyć. Właściwie to planowałam to już od dawna, ale na moją decyzję wpłynął post-crossing. W moim profilu jest miejsce na stronę internetową. No, to teraz będę ją miała.
Inna sprawa to czas realizacji mojego postanowienia, i mój słomiany zapał.
RZECZ O KSIĄŻKACH I FILMACH. Wygląda na to, ze po etapie fascynacji kaczorem donaldem, fantasy, wróżkami, i tym, no, tym słowie na literkę t którego w tym kontekście nie wspomnę, bo aż nie wypada, przyszedł czas na kanon filmu i literatury. Jak to moja babcia mawiała, trzeba się odchamić. Co wcale nie znaczy że wcześniej nie czytałam, rzecz jasna. Po prostu teraz jestem gotowa na większy wysiłek umysłowy, który niewątpliwie będzie mi potrzebny przy, dajmy na to, Dumie i Uprzedzeniu, za którą wzięłam się jakiś czas temu, ale nie sprostałam. A podobno wciąga po jakimś czasie.
21 sty 2012
A może by tak pocztówkę?
Miałam pisać zupełnie o czym innym, ale tak jakoś wyszło. Kobieta zmienną jest.
Bardzo lubię różne społeczne idee, np. geocaching, czy flashmoby. Jest ich jeszcze wiele, a ja właśnie odkryłam kolejną: POSTCROSSING.
Przyznaję się, przeczytałam o tym na blogu 97didka. Ave on!
A za tym, o co tym wszystkim chodzi?
W skrócie, jet to projekt wymiany pocztówek z ludźmi z całego świata. Jak się do tego zabrać?
- Rejestrujesz się (całkowicie z a darmo) na portalu postcrossing,
- Wpisujesz swoje dane adresowe, po to, aby ktoś inny mógł ci wysłać kartkę. Dane są całkowicie bezpieczne, tylko osoba wysyłająca będzie je widziała.
- Losujesz adres osoby, do której wyślesz list.
- Dostajesz adres oraz ID pocztówki, który musisz napisać na pocztówce.
- Wysyłasz, i czeeeeekasz.
- Kiedy twój adresat dostanie list, zaznacza to w systemie, i teraz to ty będziesz mógł dostać pocztówkę.
AAAAAAA. Czy nie brzmi to wspaniale? Już widzę to oczekiwanie przy skrzynce pocztowej. Coś mi się widzi, że zacznę zbierać pocztówki.:)
Po za tym, w jakimś stopniu pomoże mi to w nauce języka.
Mój pierwszy adresat jest z Rosji. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia czy nie zrobię jakiegoś błędu pisząc cyrylicą, i wszystkiego szlak nie trafi, no ale cóż, może się uda.
P.S. JEŻELI KTOŚ Z POTENCJALNYCH CZYTELNIKÓW zna jakieś inne projekty społecznościowe tego typu, nie omieszkajcie się ze mną podzielić.:)
2 sty 2012
Polsko- Chińska współpraca kulinarna. Czyli dlaczego warto nauczyć się jeść pałeczkami.
Ile to się może człowiek dowiedzieć o własnym mieście spacerując. Inna sprawa, że niektórych rzeczy powinno się pozostać nieświadomym, ot tak, na wszelki wypadek.
Więc idę sobie przed siebie, wdychając zapach petard obecny jeszcze w powietrzu po Sylwestrze.(Ten zapach lubię. Natomiast nie przepadam za zapachem miejskiego rynku, gdzie parę godzin temu odbywała się impreza. Samymi tyko oparami można by się było nawalić. Carskoje Igristoje, sądząc po smrodzie.)
W pewnym momencie robię gwałtowny zwrot w tył, jak zawsze gdy właśnie dotrze do ciebie, co przed chwilą zobaczyłeś. Stoję przed wejściem do restauracji, jak mniemam chińskiej, sądząc po czerwonych dekoracjach, i charakterystycznym wyglądzie wnętrza. Nazwa jak najbardziej nawiązująca do tematyki. Lecz nie sam lokal przyciągnął moja uwagę, lecz oferta rzeczonego przybytku.
Szło to mniej więcej tak:
RESTAURACJA XXXXXXX
JESZ ILE CHCESZ JEDYNE ZA 15 ZŁOTYCH, NAJLEPSZA CHIŃSKA KUCHNIA W MIEŚCIE.
POLECAMY:
I uwaga, najlepsze:
- BARSZCZ CZERWONY
- KASZANKA
- KIEŁBASKI PIECZONE
- KARP W CIEŚCIE
Dalej nie czytałam. Przestraszyłam się, że jeszcze nie daj Boże znajdę tam gdzieś schabowego. Dość przygód jak na jeden raz, nieprawdaż?
Subskrybuj:
Posty (Atom)